Życie po śmierci: kiedy nasi bliscy zmarli dają nam znak…

Psychiatra i psychoterapeuta Christophe Fauré, który wspiera osoby u schyłku życia lub w żałobie, rozwiewa wszelkie wątpliwości. W rozmowie ze Stéphane’em Allixem wyjaśnia, dlaczego tych doświadczeń nie można mylić z jednym ani drugim: „ Halucynacja to zjawisko, które występuje albo w kontekście zmienionej świadomości związanej z czynnikiem zewnętrznym – narkotykami, alkoholem – albo z powodu dysfunkcji psychologicznej o charakterze psychotycznym… Inne towarzyszące objawy są szybko wykrywane, co wskazuje na pojawienie się zaburzenia psychicznego”. Co więcej, halucynacje psychotyczne są inwazyjne i bardzo niepokojące. Podobnie jak epizody urojeniowe. Jednak pomimo smutku związanego z żałobą, osoby z VSCD nie wykazują żadnych zaburzeń fizycznych ani psychicznych, a te doświadczenia są zawsze pozytywne i kojące. „Są krótkotrwałe i nigdy nie zmieniają funkcjonowania danej osoby” – mówi psychiatra.

I dlaczego nie miałyby być mechanizmem ochronnym przed bólem żałoby? „ Ponieważ pojawiałby się on systematycznie u wszystkich ludzi w takiej sytuacji. Tak nie jest. Ludzki umysł ma mechanizmy ochronne, są uniwersalne i je znamy; i są aktywowane, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, u każdego ” – wyjaśnia Christophe Fauré. Rzeczywiście, jak pokazują świadectwa, VSCD, choć głęboko koją w chwili pojawienia się i w godzinach po nim, nie chronią przed żałobą i stratą. Co więcej, większość osób pogrążonych w żałobie, pomimo cierpienia, nie jest odwiedzana przez bliskich. Z wyjątkiem, czasami, snów, tak intensywnych, że wydają się realne i pozostawiają wrażenie nieomylnego spotkania, w którym przekazywana jest istotna wiadomość.

Zdarza się jednak, że zmarły prosi nas o pomoc, jakby był przerażony i zagubiony.

Według Sylvie Ouellet, prelegentki i medium z Quebecu, z którą rozmawiał również Stéphane Allix, świat zmarłych jest przedłużeniem naszego własnego. Przybywamy tam z naszą bronią i bagażem. We wczesnych stadiach śmierci zmarły może zatem poszukiwać swojego zwykłego kierunku i być zdezorientowany. Sylvie Ouellet precyzuje, że „ decyduje nasza świadomość tego, co się dzieje ”. Jednak świadomość bycia martwym nie jest czymś danym raz na zawsze. Stąd czas dezorientacji i bezruchu.

To jest jeden z powodów, dla których Stéphane Allix kieruje się swoją pracą: chce zachęcić naukowców do zbadania tych niewyjaśnionych zjawisk w świetle dziennym, uwolnić je od kolein przesądów, zaprzeczeń czy kartezjanizmu, które spychają je do rangi fantastycznych anegdot, podczas gdy stanowią one okno na samą istotę naszej kondycji.

Rzeczywiście wydawałoby się oczywiste, że dusza wciela się w ciało, nie łącząc się z nim, nawet jeśli nasza osobowość – funkcjonowanie, lęki, aktywność umysłowa, namiętności itp. – czasami przykrywa ją do tego stopnia, że ​​zapominamy o jej istnieniu. Jednakże pozostawanie z nią w kontakcie, postrzeganie znaków, które nam przekazuje, pomogłoby nam uczynić moment, w którym opuści nasze ciało, aby kontynuować swoją ewolucję bardziej płynnym. I być może pozwól tym, którzy pozostają, dowiedzieć się o tym i ich pocieszyć. Wystarczy przeczytać wszystkie te świadectwa, aby uświadomić sobie, że są to zapierające dech w piersiach energetyczne doświadczenia . Fakt, który nie umniejsza tajemnicy życia pozagrobowego (i tym lepiej!), ale dokonuje świetlistego przełomu w mgle naszych fundamentalnych pytań: Co jest po śmierci? Dokąd idą nasi drodzy zmarli i co się z nimi dzieje?