Wolontariusze nadali mu imię Max, „wojownik”, i zabrali go z powrotem do schroniska. Tam zjadł z ogromną wdzięcznością, łapczywie napił się wody, a potem zasnął na ciepłym kocu.
Pod troskliwą opieką zespołu stopniowo odzyskiwał siły. Jego futro odzyskało blask, spojrzenie złagodniało. Jednak za tą nowo odkrytą witalnością wciąż krył się smutek. Max zdawał się czekać na coś… lub na kogoś.
Zdjęcie, które zmienia wszystko
Pewnego ranka wolontariusze postanowili opublikować jego zdjęcie w mediach społecznościowych, mając nadzieję dać mu drugą szansę. Obraz niebieskookiego psa, siedzącego spokojnie, poruszył tysiące internautów.
Wśród nich stała zamrożona przed ekranem kobieta: Claire . Na widok zdjęcia serce zabiło jej mocniej – to był Lucky , jej towarzysz, który zaginął kilka miesięcy temu…
Od tamtego strasznego dnia eksplozji pies uciekał przerażony. Claire nigdy nie przestała go szukać. Przeszukiwała wioski i schroniska, rozwieszała plakaty, wypytywała przechodniów. Nawet gdy nadzieja zdawała się gasnąć, trzymała jego miskę przy drzwiach, „na wszelki wypadek”.
Niezapomniane spotkanie

Następnego dnia Claire zdyszana dotarła do schroniska. Na dziedzińcu stał Max – Lucky – spokojny w słońcu.
Chwila zamarła. Spojrzenie, cisza, a potem nagły przypływ rozpoznania: merdanie ogonem, skomlenie, szaleńczy bieg. Pies rzucił się jej w ramiona z żarliwością odnalezionej na nowo miłości.
Claire upadła na kolana, mocno ściskając swojego wiernego towarzysza. Wokół nich wolontariusze dyskretnie ocierali łzy.
Przez kilka długich minut trwali w objęciach, jakby świat zewnętrzny przestał istnieć. Po miesiącach rozłąki wszystko w końcu się naprawiło.