Rekin wielki jak helikopter połknął 77-letnią kobietę

Paul Bennet, komodor False Bay Yacht Club, był świadkiem całego zajścia ze swojego domu:

„Pozostał tylko mały czerwony czepek kąpielowy. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem rekina atakującego coś, co początkowo wziąłem za fokę przylądkową. Potem zdałem sobie sprawę, że to ludzkie ciało gwałtownie potrząsane przez dużego rekina. Następnie zostawił kobietę i odpłynął na niewielką odległość, po czym zawrócił z dużą prędkością i w nią uderzył. Cała jego paszcza wynurzyła się z wody i wciągnął ją pod wodę. Nigdy więcej jej nie widziałem”.

Thomas Spies, zięć Tyny Webb i miejscowy lekarz, przybył tam tuż po ataku, ale do popołudnia ciała nadal nie odnaleziono.

„Rekin wielki jak helikopter”
Craig Lambinon z Narodowego Instytutu Ratownictwa Morskiego potwierdził później: „Na tym etapie uznaje się, że Tyna Webb nie żyje i myślę, że jej rodzina zdaje sobie z tego sprawę”.

Przyjaciele i krewni opisali tę scenę jako traumatyczną. Córki Tyny Webb, Isabelle Spies i Ninky Matthee, spotkały się z przyjaciółmi w domu rodzinnym w Noordhoek, podczas gdy policyjni nurkowie i śmigłowce NSRI przeszukiwały teren.

Ostatecznie jednak poszukiwania przerwano.

Kontynuacja artykułu pod zdjęciem

Rekin wielki jak helikopter
Wikipedia Commons / Bernard Dupont
„Moja mama była świetną pływaczką, kochała przyrodę i przebywanie na świeżym powietrzu, ale najbardziej lubiła morze. Mieszkała sama i zawsze była bardzo niezależną osobą o bardzo dobrym charakterze” – powiedział Matthee w wywiadzie dla ION.

Craig Lambinon z NSRI dodał, że w tym rejonie zauważono rekina, którego opisano jako ogromnego, „wielkiego jak helikopter”. Lambinon zauważył, że atakowanie tej samej osoby przez żarłacza białego więcej niż raz jest bardzo nietypowe i zasugerował, że to ryby porzucone przez miejscowych rybaków mogły wywołać szał żerowania.

Jej ostatnie chwile
Ofiara rekina, której pełne imię brzmiało Cecilia Mathilda Webb, była najmłodszym z dziewięciorga dzieci. Uzyskała tytuł licencjata z języka angielskiego i łaciny na Uniwersytecie Wolnego Państwa, uczyła w Pretorii i Johannesburgu, a w 1987 roku przeniosła się do Kapsztadu.

Przyjaciele zapamiętali Tynę jako kobietę o błyszczących oczach i nieustającym uśmiechu, który był wstanie stopić każde serce. Była życzliwa, uprzejma i skromna, miała bystry umysł i jako Afrykanerka już dawno dostrzegła brutalność i bezsensowność apartheidu, znacznie wyprzedzając wielu swoich rówieśników.

Tyna mieszkała w Fish Hoek od 1989 roku aż do śmierci.

Osoby, które ją znały twierdzą, że w ostatnich chwilach życia prawdopodobnie stawiła czoła rekinowi z godnością, rozumiejąc, że zwierzę działało po prostu instynktownie. Podczas 17 lat pływania w pobliżu Jager’s Walk spotykała delfiny, foki, a nawet wieloryby i zawsze miała świadomość, że rekiny są częścią tego świata.

„Uważamy, że sposób, w jaki odeszła, jest zamknięciem pewnego cyklu. To, że zabrało ją morze, jest duchowym dopełnieniem całego jej życia. Wiecie, pływała w tym morzu przez 17 lat” – powiedziała jej przyjaciółka podczas nabożeństwa żałobnego w katedrze św. Jerzego w Kapsztadzie.

Tyna traktowała ocean jak swój dom, okazując szacunek wszystkim jego stworzeniom, w tym rekinom. Organizowała również spotkania przy pełni księżyca dla przyjaciół w swoim niebiesko-białym mieszkaniu z widokiem na morze.

Wielu uczestników jej nabożeństwa sugerowało, że jej odejście miało wymiar mityczny, zabrały ją wody, które kochała, dopełniając historię życia przeżytego w pełni.