Paul Alexander nie żyje. Przeżył 70 lat z żelaznym płucem.

Dzięki nieocenionej pomocy troskliwego logopedy, Paul uczy się samodzielnie oddychać przez kilka minut dziennie, stosując technikę inspirowaną oddechem żaby. A żeby go zmotywować? Obietnica: szczeniak w nagrodę. Efekt? W ciągu roku Paulowi udaje się spędzać coraz więcej czasu z dala od respiratora.

Dyplomy, kariera… i satysfakcjonujące życie towarzyskie

Pomimo licznych odrzuceń z powodu stanu zdrowia, Paul ukończył liceum z wyróżnieniem, nie stawiając stopy na żadnej lekcji. Następnie, po warunkowym przyjęciu na uniwersytet, został prawnikiem. I to nie byle jakim prawnikiem: znakomitym prawnikiem, szanowanym i oddanym sprawiedliwości.

Nauczał także, napisał książkę i wiódł bogate życie, organizując je wokół swojej maszyny, którą żartobliwie nazywał „towarzyszem przygód”. Paul zabierał ją na uniwersytet, podróżował i gościł przyjaciół w swoim specjalnie wyposażonym pokoju.