Moja żona szybko pobiegła do sąsiada, żeby zażądać zwrotu pieniędzy. Moje kłamstwo wyszło na jaw. Nie chodziło o to, że oddałem rybę sąsiadowi; zaniedbałem ją, bo patrzyłem na nią z góry, a sąsiad ją podniósł.
Byłem zdesperowany, zarówno z powodu straconych pieniędzy, jak i dlatego, że żona ostro mnie zrugała. Wiedziała już, że ośmieszyłem jej rodzinę, i nawet mówiła o rozwodzie. Nigdy nie chciałem się z nią rozwieść, mimo że jej rodzina była biedna, bo współczułem naszemu dziecku, a ona nigdy nie zrobiła nic złego.
