Być może już Ci się to przydarzyło: w środku nocy widzisz twarz ukochanej osoby, która odeszła, jakby nigdy nie odeszła. Budzenie się często jest przepełnione emocjami, mieszanką zaskoczenia, ulgi… lub na nowo rozbudzonego żalu. A co, gdyby te sny nie były tylko snem? Co, gdyby nasze umysły w jakiś tajemniczy sposób próbowały uleczyć nasze niewidzialne rany? Przygotuj się na zanurzenie w świecie równie niepokojącym, co pocieszającym.
Dlaczego śnią nam się nasi zmarli bliscy?

Utrata bliskiej osoby jest głęboko bolesna. Każdy przeżywa ten szok na swój sposób: niektórzy gorzko płaczą, inni chowają się w milczeniu, a jeszcze inni wręcz unikają myślenia. Jednak jedno zjawisko intryguje wielu pogrążonych w żałobie: sny o zmarłym. Czy to zbieg okoliczności? A może oznaka głębszego procesu?
Współczesna psychologia podkreśla istotną rolę naszej podświadomości w tych momentach. W środku nocy, gdy umysł odpoczywa, nasze głęboko skrywane emocje czasami wypływają na powierzchnię w postaci wyjątkowo sugestywnych snów. Właśnie tu pojawia się koncepcja „wizytujących snów” .
Sny o odwiedzinach: kiedy podświadomość leczy rany

Patrick McNamara, neurolog i psychiatra z Uniwersytetu Bostońskiego, zafascynował się tymi bardzo specyficznymi snami. Według niego „sen o odwiedzinach” charakteryzuje się pojawieniem się zmarłego w stanie spokoju, często młodszego lub w lepszym zdrowiu. Nie są to mgliste wspomnienia, lecz wyraźne sceny, naznaczone silnymi emocjami. Jakby przeżywali autentyczny moment ponownego spotkania.
I nie jest to zjawisko odosobnione: badania pokazują, że takie sny często pojawiają się w okresie żałoby i mogą odgrywać istotną rolę w powrocie do zdrowia emocjonalnego. To trochę jak ostatnia szansa na pożegnanie… lub otrzymanie pocieszającej wiadomości.
